środa, 10 stycznia 2018

UFO i ZJAWISKA

UFO  i  ZJAWISKA W OPOWIEŚCIACH  ŚWIADKÓW.

kadr z kamery analogowej         

UFO, jako niezidentyfikowane obiekty latające, są tematem wzbudzającym wiele kontrowersji. Na ten temat się żartuje, albo toczy zażarte spory.
Mimo upływu lat tajemnica o UFO nie została wyjaśniona, choć  ludzie śmiało donoszą o obserwacjach zjawisk, które nie można wytłumaczyć w racjonalny sposób: Doniesienia  świadków o UFO są bardzo różne, przez co
trudno jest ustalić z czym naprawdę mieli oni do czynienia.
 
     kadry z kamery cyfrowej     
 Świadek Dawid uczy się i pracuje. Do domu wraca między 20:00 a 22:00 godziną. Trudno jest z nim nawiązać kontakt. Zmęczony po całym dniu idzie natychmiast spać. Tym razem poświęcił chwilę i opowiedział mi swoje przeżycie:
- Opowiem, ale nie gadajcie nikomu bo będą się ze mnie śmiali: "Ja widział UFO. W nocy okno było otwarte. Obudziłem się w sobotę 21.VI .03 r, o godzinie 2:45, bo powiał taki duży wiatr, że drzewa gięło do ziemi a słychać było jakby się łamały. Podeszłam do okna, by je pchnąć i zamknąć, to nie miałem wcale siły. Spojrzałem na ten śmietnik i widzę: taki talerz wielki(UFO), a było bardzo
nisko i biły trzy biało-żółte światła. To UFO zaraz wzbiło się w górę. Nie wiem nawet jak, ja w panice tą klamkę naciągnąłem i zamknąłem okno. Szybko uciekłem do łóżka, nakryłem się kołdrą i nawet nie miałem siły polecieć i krzyczeć do mamy, a taki zrobiłem się mokry ze strachu.".
- Może to ci się śniło,- pyta matka - że wstawałeś i widziałeś UFO .
-  Spytaj się Natalii, bo ona przebudziła się i podniosła.
-  Natalia, czy widziałaś jak Dawid był przy oknie.
- Dawid nie spał, bo zamykał okno, bo taki silny wicher wiał.
Kiedy rozpoczęły się wakacje  do Wylatowa zaczęli zjeżdżać się  ludzie. Tym czasem pod Mogilnem,, doszło do niezwykłego wydarzenia.
- Pozwoliłem- opowiada gospodarz  - grupce studentów rozbić sobie namiot  w sadzie.
Trochę się obawiałem, że narobią mi szkód, ale oni zapewnili mnie, że szkód mi nie
zrobią. Poszedłem do domu. Idę raniutko do sadu, - by zobaczyć, czy siedmiu
chłopaków, dobrze się sprawuje i czy nie zrobili mi szkód. Patrzę a tu nikogo nie ma.
Widzę kiełbaski spieczone nad wygasłym ogniskiem, ciuchy porzucone i nikogo do
pilnowania nie ma. Co u licha, myślę sobie, gdzie ich wymiotło. Poszedłem do chałupy
i gadam żonie. Wróciłem do sadu przed południem, bo myślałem ,że może już sobie
poszli, a tu nic nie ruszone,zaniepokoiłem się, bo co się z nimi stało? Chcę wracać do
chałupy i naradzić się z rodziną, a chłopaki na drodze już stoją i czekają, ale do sadu
nie wchodzą. Okazało się, że boją się wejść do sadu, gdyż przeżyli coś, czego nie mogą
pojąć. Nocą smażyli kiełbaski, gdy nagle zerwał się potworny wicher, usłyszeli
dźwięki trudne do określenia, pojawiły się trzy białe kule, które szalały po sadzie,
ich baterie przestały działać. W panice na oślep uciekali do miejsca skąd dochodziło
światło. Tam jakiś chłop schronił ich na noc u siebie. Wie pani co ja powiem?
Tu od 1973r dziwne rzeczy się dzieją jakby  zły duch w sadzie zamieszkał, bo bywały
takie lata, gdy w szklarni prądem bawiła się nieznana siła, gdyż żarówkę wykręcało,
a motor sam się włączał mimo iż urządzenie było od prądu odłączone. Ale, że, co by
miało się chłopakom przytrafić ? Nigdy bym nie przypuszczał, bo taki tu już był spokój.

Mam już to we krwi,że lubię wiedzieć z czym mam do czynienia. W każdych przypadkach kiedy docierają do mnie doniesienia staram się zebrać dowody. Nagrania zostały wykonane podczas próby zbierania materiałów dowodowych w związku z doniesieniami świadków  o opisanym profilu
zdarzeń (patrz zdjęcia).
Po 21;00 na wysokości dachu zza domu wyłoniła się blado pomarańczowa kula, ale już na moich oczach nagle ożywiła się w barwach, jakby dostała więcej mocy.W chwilę potem, jak bańka mydlana rozpadła się i ślad po niej zaginął. Uznałam, że to co zobaczyłam jest jedynie wizją. W takich sytuacjach zawsze stawałam gotowa do rejestracji tego co miało nastąpić. Tym razem owa kula mnie nie zawiodła.
Zrozumiałam też, że świadek nie kłamał. Wraz z koleżanką zaczęłyśmy nagrywać, gdy na tle mlecznego nieba pojawiło się coś co pokazuje zdjęcie 1. A w chwile później od strony ogródka dało się zauważyć silne zamglenie, lecz ta mgła bardzo szybko uchodziła u górze (zdjęcie 2) jakby wciągał ją odkurzacz. W pewnej chwili koleżanka, wystraszyła się, bo dookola nas z metalowych przedmiotów dało się słyszeć trzaski (uderzenia). W tym samym czasie w obiektywie kamery przeskakuje ładunek pozostawiając widmo białej smugi (patrz zdjęcie 3).  Koleżanka spanikowała i skryła się w domu.   Ja dalej prowadziłam obserwacje.
 
                          foto: niebo pełne opiłków

W doniesieniach o Ufo często pojawia się motyw  zerwania się gwałtownego wiatru, czy niepokoju zwierząt. Pojawia się również dziwny dźwięk i każda kamera, dyktafon i inny sprzęt nagrywający, owy dźwięk zapisze. Ale są też
doniesienia o UFO, gdzie świadkowie opisują inny przebieg wydarzeń.
Ale o tym w innym tekście.

Alicja Ziętek.

UFO CZY DIABEŁ

UFO CZY DIABEŁ CHŁOPAKIEM  MANIPULUJE ?

Zdarza się, że życiem rządzą przypadki. Jeżeli przypadków jest więcej wtedy zastanówmy się nad tym , co się za tym kryje.

Nasz bohater nie ma skomplikowanej osobowości, Kto go nie zna z pewnością go polubi. Znałam bohatera od dwóch, ale tak naprawdę to poznałam go dopiero teraz – gdy przyszedł do mnie z tym zdjęciem ( patrz temat “Czy chłopak sfotografował UFO”). By poznać związek zdjęcia z jego autorem, musiałam przeprowadzić wywiad. Wtedy okazało się, że za kurtyną jego osobowości kryją się tajemnice . Tych tajemnic nasz bohater wcale nie zauważał u siebie.

  Zdjęcie bohatera zdarzenia

Jego zwierzenia:

Jak byłem brzdącem ( tak opowiadali rodzice) dużo rozrabiałem, było mnie wszędzie pełno. Wszyscy zawsze musieli mieć oczy z tyłu, bo w ułamku sekund coś nowego naskrobałem, bądź zepsułem. Kiedy urodziła się siostrzyczka, byłem jeszcze bardziej nieznośny.Rodzice nawet mówili do mnie “ty mały diabełku”. Nie wiedziałem, co to znaczy do dnia w którym obejrzałem teatrzyk o diable Rokicie. Wtedy mnie ruszyło. Byłem wściekły na rodziców, że mnie nie kochają , bo brzydko mnie nazywali. Zazdrościłem siostrzyczce, była największym skarbem i rodzice wszystko dla niej robili. Od tej pory rysowałem obrazki z diabłami i innymi stworami. Wtedy czułem się świetnie, bo udawały się te obrazki. Pani nauczycielka po raz pierwszy powiedziała do mnie “masz talent, ale czemu rysujesz tylko potwory”. To była pocieszająca wiadomość . Zacząłem rysować wszystko i wszystkich pod postacią potworów. Nawet rodzice mieli swojego potwora.Cieszyło i bawiło mnie to, że nikomu moje potwory nie sprawiały radości, tak jak mi nie sprawiało radości, być porównywanym z diabłem.

 Grafika bohatera

W późniejszym okresie życia już stałem się coś wart, bo moi rówieśnicy, wciąż latali do mnie, abym im przerysowywał różne obrazki z książek. Ale nie wszyscy mnie akceptowali,a powód był błahy. Wychowany w iluzyjnym świecie diabła, potrafiłem być jak on dowcipny i żartobliwy. Moje żarty niejednego wytrąciły z równowagi. Oczywiście nie wszystkim się dostawało. Obrywali ci co krytykowali moją posturę, a była ona jak u zapaśnika. No cóż, nie moja to wina, że taki ze mnie misio. Być może rodzice nie dawali sobie rady z moją figurą i woleli mnie nie dostrzegać – tak przypuszczam, choć nigdy o to nie pytałem.
Ale dość grzebania w mojej przeszłości, bo oto w moim życiu, nowa karta się odsłoniła. Mam to cholerne nieszczęście, że nie wiedzieć czemu nie chcę, ale zepsuję to, co jest ujmujące, lub bardzo ładne – jakby diabeł tego nie chciał mi udostępnić.Takich sytuacji było sporo. Wracałem z wędkowania, gdyż nadciągała nawałnica. Nagle dostrzegłem piękny widok.
                                         Foto: rekonstrukcja zdjęcia bohatera

Na kłębowisko ciężkich chmur pada śliczny promień światła.Na fotce zamiast owego promienia zobaczyłem”to coś”(zdjęcie).Pomyślałem sobie, może to efekt optyczny i dałem temu spokój.Muszę przyznać się, że chyba “Diabli mnie opuścili”, bo nic mi się ostatnio nie udaje a i szczęście mi nie dopisuje.
Kolejny raz to ( już opowiadałem), było na początku czerwca 06r, nad Jeziorkiem Czerniakowskim. Tym razem również niebo było bezchmurne i księżyc świecił ( przed pełnią). Mieliśmy zrobić sobie ognisko. Część kolegów poszła po drewno, a ja z kolegą czekaliśmy. Leżałem na kocu i widziałem dziwne zygzaczki na niebie. Wyglądały jak miniaturowe piorunki zakończone główką o rożnych barwach ( błękit, seledyn i czerwień). Nie wierzyłem w to co widzę i zwróciłem się do kolegi„ patrz mam chyba zwidy, widzę kolorowe piorunki”. Kolega spoglądał w niebo i zobaczył to samo co ja. Później już do tego tematu nie wracałem, bo uznałem, że jest to jakaś ciekawostka.
W tym roku na prośbę mojej rodziny opiekowałem się ich mieszkaniem i psem. Złapała mnie grypa i żeby nie jeździć, zatrzymałem się w ich mieszkaniu . Z nudów robiłem zdjęcia i wtedy w obiektywie uchwyciłem coś, co kojarzyło mi się z UFO.
Nic z tego nie rozumiem. Zapomniałem już o iluzyjnej przyjaźni z diabłem, ale on chyba nadal mną kręci, bo kto miałby psuć mi dobre i radosne zabawy. Co mam teraz o tym wszystkim sądzić ?.

Jak można zinterpretować przygody bohatera:
1)Czy jego przypuszczenia są słuszne?
2)A może bohater  w spontaniczny sposób pojawia się w miejscach, gdzie naprawdę manifestuje się UFO.
3)Może jego iluzyjnym diabłem było coś innego i w chwili obecnej “to Coś “, próbuje go oświecić?

Jaką interpretację należy wybrać, by nie prześladowały go takie zdarzenia.

Alicja Ziętek

DWA KSIĘŻYCE

DWA KSIĘŻYCE                                   
Nasze życie usłane jest wielkimi tajemnicami. Wiara i duchowy rozwój bierze się z doświadczeń, z którymi stykamy się podczas snu. Ale czy każdy sen to tylko sen?
                           
 SEN, WIZJA,  CZY HOLOGRAM
To, o czym chcę opowiedzieć wydarzyło się w 1997 r. Przez trzy miesiące miałam dziwne widzenia. Raz odbierałam obrazy tylko w kolorze różowym, innym razem w zasięgu mojego wzroku dostrzegałam błękitną eliptyczną plamę.
Te widziadła były za dnia i w nocy. Przeraziłam się, bo myślałam, że mi wzrok szwankuje. Udałam się do okulisty, okazało się jednak, że nic mi nie dolega.Stwierdził, że moje oczy są nadwrażliwe na światło i kazał mi je chronić.Brak przyczyny takich widzeń nie dawał mi spokoju. Pewnego wieczoru,gdy to widziadło powtórzyło się postanowiłam je obserwować tak długo,aż zniknie.
       
                                                       Tak zobaczył obiektyw

                           
                                                                  Tak widziało oko
Od tej pory miewałam bardzo dziwne sny, niczym przepowiednie z przyszłości.
Oto jeden z nich:
„Z 4-5 maja 1997r. śniłam na jawie sen o księżycach. Była księżycowa noc.Na niebie przepływały rozwiane rzadkie i duże chmury. Chwilami zasłaniały one pełnię księżyca znajdującego się po stronie zachodniej. Z sąsiadami bawiliśmy w ogrodzie, gdy nagle zerwał się potworny wiatr, zbliżała się burza.Ale zamiast burzy nastąpiło coś, co w naszej naturze nie występowało.Niebo rozjaśniało na kolor mleczno żółty, wichura przerodziła się w huragan.Moje dzieci i sąsiedzi uciekli do piwnicy w obawie, że dach i okna zostaną zerwane. Ja z ciekawości jeszcze stałam i patrzyłam na ten dziw natury.
Nagle widzę, że na niebie pojawia się drugi księżyc. Ten księżyc przesuwał się na wschód zbliżając się ku Ziemi. Chmury odsłoniły prawdziwy księżyc i teraz było widać już dwa księżyce, myślę – co to jest i skąd się pojawiło?.
Przybyły księżyc zbliżył się na tyle, że dostrzegłam w nim siatkę kartograficzną,która jarzyła się na pomarańczowo. Za chwilę ten księżyc zniknął, a zza dachu domu pojawił się dziwny obiekt latający. Obiekt ten utknął ponad moją głową i dachem domu. Przerażona chciałam uciekać, ale zostałam wessana do środka niczym w odkurzacz. Ocknęłam się będąc w innej rzeczywistości, czy innej planecie.
Na tej planecie nie było światła, ale ja w ciemnościach bardzo dobrze widziałam.
Zdawało mi się, że tło było granatowe. Drobniutkie rośliny zadawały się być czarne, kamienie i ziemia szaro-różowa z domieszką granatu, zaś istoty były niskie i w kolorze tła przestrzeni (niebieskie w ciemnościach). Obrazy były przejrzyste, a widoczność była bardzo dobra. Traktowano mnie jakbym była tubylcem i zachęcano mnie do pracy. Ja broniłam się przed nią z powodu dzieci,
bo ich przy mnie nie było, tęskniłam za nimi. Jakaś dziwna kobieta uspokajała mnie i zapewniała, że dzieci moje są pod opieką z innymi dziećmi.Pokazano mi je. Najmłodsze było ze mną, starsze do nas nie dołączyło.Tłumaczono mi dlaczego  jest inne, – a z chwilą pełnoletności samo opuści rodzinę. Uspokojona  przyszłością dzieci, ruszyłam do pracy i wtedy okazało się, że mechanizm jest zupełnie inny.Praca wykonywana była nie za pomocą siły rąk i nóg, lecz za pomocą umysłu – tworzyła się niczym magia. Każda z istot na tej planecie posiadała ogromną wiedzę i potrafiła wykonywać każdą funkcję: od uprawy po leczenie i technikę. Tam praca wydawała się być wielką przyjemnością, zabawą,która powstawała zawsze, gdy umysł ją wykreował. Niezwykłe to było przeżycie
i bardzo realistyczne. Jednak duchem ziemianina bardzo prosiłam o powrót do dziecka, które zostało na Ziemi. Z powodu tej decyzji nadrzędny przywódca miał żal – czułam to telepatycznie, ale pozwolił mi odejść”.
                   INNE  SPOJRZENIE  NA  RZECZYWISTOŚĆ
 Obudziłam się z nastrojem tych przeżyć, czułam też dziwny strach. Z niedowierzaniem sprawdzałam, czy młodsze dziecko śpi u siebie w łóżku.Ten sen miałam, kiedy dzieci miały 8 i 10 lat. Teraz są duże. Ich życie tak się toczy, jak zobaczyłam to w czasie tej sennej podróży. Starsze opuściło rodzinę i nieczęsto je widujemy – i dzieje się tak, jak to tam widziałam. Z moim życiem dzieje się podobnie, bo mimo upływu tylu lat wciąż mam wrażenie, że tamta historia ma wpływ na moje obecne życie.
Kiedyś nie miałam aparatu i nie mogłam sfotografować eliptycznego błękitnego widziadła. Obecnie, gdy się ono pojawia ( a tak nadal się dzieje) udało mi się je sfotografować. Moje oko i oko aparatu pokazują zupełnie inne obrazy. Po tych dowodach już wiem, że to nie wymysł mojego umysłu,ale coś, czego my jeszcze nie znamy i nie rozumiemy.
(dane do wiadomości autorki)  Alicja Ziętek

O kręgach zbożowych

O KRĘGACH ZBOŻOWYCH – PRAWDA TROCHĘ INACZEJ

Nie wszyscy wiedzą, że mam poczucie humoru. Czasami nie mam ochoty pisać długich tekstów. Jako malarka często wyrażam swoje odczucia i poglądy za pomocą sztuki. Tym razem, chciała bym zademonstrować tę sztukę za pośrednictwem zdjęć.W 2004 roku przelotnie byłam w Wylatowie i widziałam kręgi na polu. Wtedy jakiś wewnętrzny głos powiedział do mnie “ Powiedz tym baranom, że to nie nasza robota”.

     AKCJA  POLOWANIA  NA   KOSMITÓW   ROZPOCZĘTA
O,,oooo ! ,, Jakie  “ogromne UFO” czaiło się w przydrożnym rowie.
O, zostawiło ślady w ziemi – ziemia podziurkowana jak sito, jakby pod działaniem jakiejś obcej energii. Jeżeli kosmici już są to podpiszą się znakami w zbożu.Idziemy w pole wypatrywać UFO trzeba założyć monitoring i obserwować co w zbożu piszczy już monitoring przekazuje pierwsze doniesienia. Oglądajcie tą transmisje:
I niech mi kto powie, że kosmitów nie ma.
Później dziwnym zbiegiem okoliczności zmieniły się moje plany i zasiedziałam się w Młynach (patrz Raport wydarzeń z Młynów 05r) – ale nie o tym jest ten temat.
Temat ten jest w sprawie tego, czy za wszystkimi kręgami i piktogramami na terenie Kujawsko- Pomorskim stoją kosmici (OBCY).
Aby nie polemizować ze zwolennikami i przeciwnikami teorii o kosmitach na Ziemi, zaaplikuję zdjęcia, które mam nadzieję poruszą mózgi do myślenia.
 1) Patrz -pierwsze zdjęcie w orginale
              2)Patrz – drugie zdjęcie

       3) Patrz – trzecie zdjęcie         
Monitoring przechwycił UFO i na zakończenie akcji, pokarzemy wszystkim sprawcę za którym myśmy w pocie czoła się uganiali.

Czy udało mi się spełnić prośbę kosmitów – tego nie wiem. Osądźcie sami.
Przedstawione zdjęcia pochodzą z tych właśnie miejsc. Wszystkie robione były jednym aparatem z takim samym (dodatkowym)naświetleniem. Nocne zdjęcia nie są najpiękniejsze, ale nie o jakość w nich chodzi, lecz o tło nad zbożem.

Alicja Ziętek

LUTNIA I UFO

LUTNIA I UFO Od wielu lat obserwuję gwiazdy na niebie. Robię to przy każdej nadarzającej się okazji, ale najczęściej podczas spaceru z psem. Przez wiele lat nie zaistniał nic,co mogłoby wywołać sensacje. Nigdy też, nie spodziewałam się ujrzeć UFO.

obserwacja zjawiska na niebie

Jest 11.06.96r., dzień jak co dzień,zapełniony rodzinnymi sprawami. Czerwiec był końcowym etapem wyprowadzki mojej córki wraz z mężem i dzieckiem. Czekałam z utęsknieniem na wolny czas dla siebie. Wieczorem wszyscy już poszli spać , a ja decyduję się jeszcze wyjść na balkon. Co mnie pokusiło mimo zmęczenia, nie umiem powiedzieć.Korzystając z pięknej pogody, zaczęłam spoglądać w niebo i nagle z przypadku stałam się obserwatorką lotu nieznanego naszej technice obiektu latającego, czyżby UFO? Nie potraktowałam tego jako UFO, potraktowałam to, jako dziwoląga ziemskiego pochodzenia,nieznanej nam technologii. A co się wydarzyło zacznę opisywać po kolei. Spoglądając w niebo, nagle pojawił się błysk wielkości dużej gwiazdy, a po chwili w tym miejscu zauważyłam, że nie ma tam żadnej gwiazdy. Błysk pojawił się po prawej stronie po niżej gwiazdozbioru Lutni. Po około 4 minutach nieco po niżej rozbłysku,pojawiły się trzy pomarańczowe punkty, które z upływem czasu stawały się bardziej wyraziste i przybierały jakiś kształt. Obiekt z trzema punktami świetlnymi, leciał dziwnie, sprzecznie z obowiązującymi prawami fizyki dla latających maszyn. Leciał on bezszelestnie, niczym szybowiec, czy latawiec w pozycji pionowej do lotu ptaka. Lampami do przodu. Jego tor lotu bardzo różnił się od lotu samolotów. Pierwsza moja reakcja, to był wstrząs, nie wierzyłam własnym oczom. Odrywałam oczy od obiektu,by upewnić się, czy go jeszcze będę mogła zobaczyć. Obiekt widziałam nadal, co ciekawe zbliżał się do szczytów drzew i pojawiało się więcej elementów. Nagle na krótką chwilę zrobiło się jakoś dziwnie cicho, jakbym całkowicie straciła słuch, jakbym znalazła się w jakiejś próżni. Nie docierał do moich uszu szum pociągów, samochodów, a także ujadania okolicznych psów – totalna głuchota i spokój. Latarnie uliczne nie reagowały, choć na ułamek sekundy światło przygasło. Nie wiem czy ma to związek z tym zjawiskiem, ale na wszelki wypadek o tym nadmieniam.

Obiekt pojawił się popołudniowej części sklepienia nieba w okolicy Lutni i leciał w kierunku północno- wschodnim. Kiedy obiekt był już na wysokości drzew (widok pozorny) można było w nim dostrzec czarną linię o bardzo szerokiej rozpiętości (rozwarcie ramion).Pod tą linią biaława smuga przylegająca do czarnego konturu. Do białej smugi przylegały trzy jednakowej wielkości punkty świetlne, jednakowego pomarańczowego koloru. Ich odblask był słaby niczym światło żarówki. Po wyżej czarnego konturu widoczna była szara i szeroka smuga, a zlewała się ona z kolorem nieba. Nie można było dostrzec dokładnej budowy obiektu.Następnego dnia upewniłam się, czy nie padłam ofiarą złudzenia, czy poza mną byli inni obserwatorzy tego zjawiska. Na szczęście były doniesienia do redakcji. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, czy zaobserwowane zjawisko miało coś wspólnego z UFO.

Alicja

NOL nad głowami (archiwum)

NOL NAD GŁOWAMI 8-9-10 06. 2005r.
Po wizycie w Młynach (08. 06. 2005r.) wróciłam do Zdziechowy, by tam prowadzić obserwacje, po tym jak dotarły do mnie pierwsze doniesienia, że coś niesamowitego się dzieje.  Z 08- 09 czerwca (przed i po północy) byłam zajęta obserwacjami wsi Zdziechowej, gdy w pewnej chwili jakieś białe światełko szybowało niczym namolna mucha przed obiektywem kamery. Odstawiłam kamerę i mimo to nadal widzę, jak ono sobie w powietrzu lata. Wezwałam gospodarzy, by im pokazać to dziwo. Wtedy usłyszeliśmy odgłos samolotów, a ono nam zniknęło.Gdy wszystko ucichło i uspokoiło się, ja powróciłam do swojej pracy, a gospodarze mi towarzyszyli. Po tym niezwykłym wydarzeniu wzięłam drugą kamerę do pomocy i dalej pracowaliśmy już z dwiema kamerami. Choć na razie był spokój, to nadal czuliśmy, że jeszcze coś może nas zaskoczyć, bo to, co przed chwilą pojawiło się na niebie przykuło naszą uwagę i zapomnieliśmy o swojej pracy.  Nie myliliśmy się. W następnej chwili nagle oślepiło mnie z góry białe zimne światło. Ludzkim odruchem odwróciłam kamerę w jego stronę i krzyczałam do Tadeusza K,- Odwracaj się i kieruj kamerę na to światło.Lecz Tadeusz stanął i zbaraniał patrząc na nie.Światło raptownie zgasło, a w jego miejscu zauważyliśmy żółty mały punkcik, który zaczął się przesuwać po niebie z godziny(zegarowej) 12 na godzinę 13, po czym raptownie zniknął nam z pola widzenia, bo tym razem znów usłyszeliśmy odgłosy samolotów.  Po upływie jakiegoś czasu nagle z nieba silnie błysnęło światłem niczym flesz i to z tego samego miejsca, w którym straciliśmy wzrokowy kontakt z żółtym punkcikiem. Oczy i kamera skierowana została w jego stronę i na ślepo nagrywaliśmy, licząc na więcej szczęścia. Zaraz po błysku ów obiekt wykonał dwa posuwiste ruchy pozostawiając za sobą krótką białą smugę, po czym wyrwał z zawrotną prędkością i łukiem równoległym do ziemi bezszelestnie umknął.Musiał być dość blisko nas, bo w świetle białego ogona dało się zauważyć rombową formę tego obiektu. UFO, które naprzykrzało się nam za pośrednictwem światła, czyli odsłaniało się, można odebrać dwuznacznie: albo chciało wywołać w nas panikę, albo chciało z nami nawiązać kontakt, lecz unikało samolotów. Jedno jest pewne, że stało się to po pobycie naszym w Młynach.To nie koniec tej nocnej przygody.Następnej nocy rejestrowaliśmy podobne zdarzenia, tym razem były one daleko od nas po południowej stronie (kierunek Gniezno). NIE DOŚWIADCZYSZ NIE UWIERZYSZ
Po trzech dniach wróciłam do domu będąc pod silnym wrażeniem tego, co doświadczyłam. Zaczęłam sprawdzać nagrania. Zarejestrowało się spotkanie z obiektem, co wyklucza nasze złudzenia, czy halucynacje dotyczące tego doświadczenia. Przez kilka dni nie mogłam sobie poradzić z prądem – nie było mi łatwo, gdyż musiałam być dobrze napromieniowana. Komputer nie chciał działać, cztery żarówki wystrzeliły i nie nadawały się do użytku oraz inne dziwne rzeczy mi się przytrafiały. Natomiast Tadeusz mocno się rozchorował.
Mimo, że zajmuję się parapsychologią nigdy nie wierzyłam, iż fizycznie można mieć bliski kontakt z obiektem nieznanego pochodzenia. Jednak po tej przygodzie nabyłam więcej doświadczeń i muszę przyznać, że nie zignoruję takich doniesień.Alicja Ziętek

x

DRUGI WYMIAR I UFO – cz 3

  Regresja i odsłonięta kurtyna o UFO Jak już wcześniej wspominałam z 11 na 12 czerwca 1996r miałam kontakt z UFO . W tym doświadczeniu była...